Berlin nie z tego świata
Miasto, którego najbardziej charakterystycznym budynkiem jest wieża przypominająca kosmiczny pocisk, nie może być do końca poważne
Wieża na Alexanderplatz przypomina rakietę międzygalaktyczną grzejącą silniki. Czeka, aż znów zatęsknimy za istnieniem innych światów i zechcemy wyprawić ekspedycję w poszukiwaniu życia na jednej z dwóch tysięcy planet odkrytych właśnie przez teleskop Keplera. Wtedy odleci.
Wtedy Berlin nie będzie już tym samym Berlinem, zaś Alexanderplatz stanie się krajobrazem z niepokojących kompozycji Beate
Gütschow, artystki badającej relacje między reprezentacją fotograficzną a rzeczywistością. Na jednym z jej kolaży, który od dawna nie daje mi spokoju, widać kilka najbardziej charakterystycznych elementów zabudowy placu. Na zbudowanym w latach 60. XX wieku Domu Nauczyciela kruszy się elewacja, po muralu Waltera Womacki nie został nawet ślad. Na pierwszym planie Hala Kongresowa przypomina wyrzuconego na brzeg sztucznego kraba, który przestał już poruszać odnóżami. W tle wieża podobna do makówki. Wszystko niby znajome, a jednak, gdy się przypatrzeć, coś jest nie tak, niczym w koszmarnym śnie, gdy w twarzach bliskich odkrywamy nagle rysy postaci z horrorów. Czy to jest pierwsza faza konstrukcji Alexanderplatz? Zmaterializowany na kliszy fotograficznej brudnopis Nadwornego Planisty Hermana Henselmanna? W kompozycji Gütschow Berlin wygląda jak miasto po kataklizmie, po wybuchu atomowym, lub po prostu porzucone, bo życie przeniosło się gdzie indziej.