Teksty prasoweWyborczaWarszawskie place są martwe. Pieszy nie ma na nich czego szukać

Warszawskie place są martwe. Pieszy nie ma na nich czego szukać

Dobry plac jest jak ośmiornica rozciągająca ramiona wzdłuż pobliskich ulic. Zmienia całą przestrzeń w sąsiedztwie. W Warszawie – gdyby trzymać się tej metafory – w kilku miejscach zostały same macki, które podrygują od czasu do czasu, ale coraz słabiej. Głowy są martwe.

Z ośmiornicą to nie mój pomysł, a szkoda, bo efektowny. Tym porównaniem posługują się członkowie Project for Public Spaces, organizacji, która od wielu lat zajmuje się przeobrażeniami miejskich placów w Stanach Zjednoczonych. Na swojej stronie wymieniają dziesięć cech udanego placu. Takiego, który w XXI wieku może pełnić identyczną rolę jak wiele stuleci temu, gdy place były najważniejszymi centrami społecznymi. To od nich zależał wizerunek całych miast. Dlatego nieprzypadkowo na pierwszym miejscu swojego dekalogu amerykańscy eksperci umieszczają wizerunek i tożsamość. Przy najsławniejszych placach Europy nie bez przyczyny lokowano znaczące gmachy jak katedry, ratusze czy biblioteki.

artykuł przeczytasz na stronie: Wyborcza.pl